poniedziałek, 4 listopada 2019

Jak się nie poddawać

  Choruje na tę przypadłość, że bardzo szybko się poddaję jak coś mi nie wychodzi. Mogę nawet powiedzieć, że błyskawicznie, bo jak tylko natrafię na jakąś przeciwność, to od razu tracę motywację i porzucam daną rzecz, której próbowałam się nauczyć. Od niedawna zaczęłam stawiać temu czoła i robić wbrew swoim nawykom, które nie przyczyniają się do mojego progresu. A jest to nawyk, z którym najtrudniej mi się rozstać, bo za bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że jeżeli coś mi nie wychodzi  albo napawa niepokojem, to od razu bez zastanowienia biorę dupę w troki i uciekam. Jestem już tym sfrustrowana i nie chcę dłużej się tak zachowywać. Tylko z drugiej strony, to nie takie znowu proste przezwyciężyć nawyk, który mam utrwalony od dawna. Ale tak na prawdę wszystko możemy zmienić jeżeli tego chcemy i jesteśmy gotowi podjąć wzywanie także jazda z tym tematem.



 
  Po pierwsze muszę zmienić swój sposób myślenia. Pogodzić się z tym, że nie wszystko od razu będzie mi wychodzić i że najpierw muszę podjąć wiele prób i błędów żeby coś mogło się udać. Przeznaczyć tyle czasu ile potrzebuje na naukę i nie pospieszać siebie. Dwa tygodnie temu zaczęłam poznawać tarota i uczyć się znaczenia poszczególnych kart.Czytam książki, oglądam filmiki na YT, sama intuicyjnie interpretuje karty i wszystko sobie zapisuje.  wiem, że jeszcze długa droga przede mną do opanowania rozkładów i czytania dla innych z kart. Najbardziej stresuje się tym, że nie udaje mi się wszystkiego dobrze zapamiętać i mimo tego, że przeczytałam znaczenie jakiejś karty już z dziesięć razy, to nadal nie pamiętam o co z nią chodziło. Takie rzeczy najbardziej wytrącają mnie z równowagi, ale powoli uczę się je opanowywać. Zamiast rzucać kartami i kląć, biorę głęboki oddech, patrzę jeszcze raz jak karta została opisana i przepisuje swoimi słowami do zeszytu. wyłapuje moment kiedy zaczynają puszczać mi nerwy oraz kiedy włączam syndrom ucieczki i zatrzymuje go przez proste przeniesienie uwagi na oddech.
  Po drugie muszę pamiętać, że na wszystko potrzebny jest czas. Także jeżeli coś mi nie wychodzi teraz, to nie mogę  poddać się i dać od razu za wygraną, bo jest duża szansa, że w końcu zacznie mi wychodzić jeżeli będę systematycznie ćwiczyć.
  Po trzecie patrzeć na rzeczy z różnej perspektywy. wyjść z mojej subiektywnej oceny i spróbować zobaczyć coś pod innym kątem. Takie podejście potrafi czasami zaskoczyć tylko trzeba się przełamać i otworzyć na inne możliwości.
  Po czwarte i chyba dla mnie najważniejsze, to nie porównywać się z innymi. nie ma nic bardziej demotywującego niż patrzenie jak innym coś zajebiście wychodzi, a mnie mocno średnio. wtedy od razu mam ochotę rzucić wszytko w pizdu i nigdy do tego nie wracać. Każdy z nas jest inny i inaczej się rozwija. Nie ma dwóch takich samych osób (a mam brata bliźniaka i sama widzę jakie są pomiędzy nami różnice). Po co samemu podcinać sobie skrzydła. Możemy brać z innych przykład, uczyć się na ich błędach, inspirować ich poczynaniami, ale koniec końców będzie to tylko nasza interpretacja tego co oni zrobili, więc siłą rzeczy będzie inna i czasami bardziej przypominająca karykaturę niż kopię. Nie ma co kopiować lepiej skupić się na sobie i swoich poczynaniach.

wszytko tak na prawdę sprowadza się do czasu, który poświęcimy na opanowanie danej rzeczy. Dlatego warto planować go sobie tak żeby móc poświęcić jego większość na rozwój. Zabawa i melanżowanie jest fajne, ale nie za bardzo posuwa nas do przodu. A w życiu chodzi o to żeby się rozwijać, a nie stać w miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz